wtorek, 23 września 2014

Szkoła Profesjonalnego Coachingu oczami absolwentów cz 3. Wywiad z Martą Smolińską.



Małgorzata Zięba: Witaj Marto! Dziękuję, że zgodziłaś się porozmawiać. Powiedz mi...jak wygląda życie po Szkole Profesjonalnego Coachingu :)?

Marta Smolińska: Życie po SPC toczy się dalej, i owszem - ale nic już nie jest takie samo ;) I pewnie tak jest dla wielu, choć w rożnym zakresie dla rożnych osób. Najwięcej zależy bowiem od każdego uczestnika - co ze szkoły sobie weźmie, a potem, co zdecyduje się zachować i pielęgnować. Ale jeśli zechce, może wziąć bardzo dużo.

MZ: A czy w jakiś sposób SPC przyczyniło się do Twojego sukcesu?  Wydaje się, że całkiem nieźle sobie radzisz zawodowo.

MS: Hm... Z pewnością się przyczyniła. Miałam to szczęście, że przychodząc do szkoły nie byłam zupełnie „zielona”, lecz  już dość doświadczonym trenerem kompetencji miękkich, działałam w obszarze rozwoju. Zaczynałam swoją przygodę z coachingiem, będąc po innej szkole coachingu. Mam na myśli to, że dzięki temu umiałam też docenić wartość merytoryczną kursu. Zresztą  niejako przy okazji wzbogaciłam sobie też warsztat trenerski. Wiele rzeczy sobie utrwalałam, powtarzałam, wielu uczyłam się od początku. I dzięki SPC poczułam mocne ugruntowanie w tym, co robię.

MZ: Mieszkasz we Wrocławiu, mówisz, że nie byłaś początkująca - dlaczego więc wybrałaś tak długi kurs, skoro mogłaś doszkolić się na jakimś krótszym?

MS: Dlaczego tak długa szkoła? To prawda, z tematami rozwojowymi i obszarami wsparcia miałam już do czynienia od lat, a z samym coachingiem tez już od jakiegoś czasu. No więc odpowiadam - właśnie dlatego ;). Uważam, że przygotowując się do pracy drugim człowiekiem dobrze przejść głębszy proces wewnętrzny - a tego nie da się zrobić w dwa weekendy. Nie wspominając oczywiście o szerokim wachlarzu kompetencji i potrójnej dawce wiedzy.
Świadomie wybrałam szkołę rozpoczynającą się treningiem interpersonalnym. Mając doświadczenie uczestniczenia  wcześniej  w dwóch  wiedziałam, że żadna inna forma tak nie rozwija w zakresie umiejętności interpersonalnych i wzbogaca świadomość w zakresie jakości budowania relacji. Świadomie wybrałam kurs sięgający do wielu nurtów, patrzący na człowieka holistycznie. I na koniec - świadomie szukałam szkoły, gdzie uczenie się przebiega w małej grupie, a uczestnicy podlegają superwizji. To były dla mniej priorytety - może i było ich dużo, ale chyba z żadnego z nich nie umiałabym zrezygnować. Chciałam porządnego treningu kompetencji coachingowych zintegrowanego z własnym rozwojem, więc - aby to dostać - byłam gotowa dojeżdżać do Krakowa. I pewnie właśnie taka budowa kursu i zadbanie o te wszystkie aspekty spowodowały to, co ze zdziwieniem zaobserwowałam  -  a mianowicie tempo w jakim ci uczestnicy,  którzy określali siebie "zielonymi"  zwiększają swoje kompetencje. 

MZ: Co jeszcze było dla Ciebie wartościowe?

MS: To, co było dla mnie ogromną wartością, to relacje, jakie się w szkole nawiązały. Z wieloma osobami mam wciąż kontakt, z niektórymi się przyjaźnię. Patrząc na nasza grupę  naprawdę wiele osób zajmuje się coachingiem lub stosuje coaching w swojej pracy - a to nie jest zazwyczaj takie oczywiste. Dzięki temu możemy więc wspierać się nawzajem, wymieniać pomysłami, interwizować... Mam też wiele kontaktów z osobami z innych edycji - w jakiś sposób czujemy się członkami tej samej grupy, podobnie myślimy, podejmujemy podobne działania w zakresie własnej profesjonalizacji i rozwoju. 
Równie mocne relacje i poczucie pewnego przywiązania pojawiły się z samą szkołą i prowadzącymi. Zawsze z chęcią wracam do Krakowa i cieszy mnie fakt wspólnych inicjatyw, jakie podejmuje z Instytutem Psychoedukacji i Rozwoju Integralnego. Nutka sentymentu, podzielenie wspólnych wartości, zaufanie, szacunek i podobne podejście do wizji profesjonalizacji coachingu, to naprawdę dobra baza do działania. 

MZ: Część tych inicjatyw sama wspierasz we Wrocławiu!
 
MS: Tak, np. koordynując Wrocławski Klub Coacha, którego idea narodziła się przecież właśnie w Instytucie i Rozwoju Integralnego w Krakowie. Spotkania mają charakter szkoleniowo – rozwojowy, każde z nich prowadzi inna osoba, często są to goście z innych części Polski. Służą nie tylko profesjonalizacji w pracy coacha, lecz również własnemu rozwojowi i integracji środowiska. Cieszy mnie wizja cyklicznych wyjazdowych spotkań coachów Coach Camp – które już dwa razy koordynowałam. Zawsze jest świetnie!:)
Mieszkanie we Wrocławiu nie stanowiło też bariery nie do pokonania w innym pomyśle – stworzenia podręcznika, który obejmowałby wszystko to, czego się w ramach SPC uczy i co przez te wiele lat kształcenia w coachingu zostało zebrane, stworzone, czemu czasem nadano nową jakość. Wspieram w tym działaniu Leszka Zawlockiego dorzucając swoje trzy grosze i starając się redagować całość. [śmiech] No to teraz- skoro otwarcie informacja o podręczniku poszła w świat, trzeba będzie sfinalizować proces twórczy, domknąć i puścić w świat :)

MZ: Jakieś plany na przyszłość związane z coachingiem? Co dalej?

MS: Cóż, dalej jest przyszłość ;)

Jak wspomniałam, mam dużo do zrobienia w ramach  Dolnośląskiego Oddziału Izby Coachingu, który stworzyłam i prowadzę współpracując z coraz większą grupą coachów. Mam ogromne nadzieje na wzmocnienie działań integrujących i wspierających wrocławskie środowisko coachingowe również poprzez wzmocnienie kontaktów z innymi organizacjami, w tym ICF. Przede mną rozwijanie Dyskusyjnego Klubu Coachingu, organizowanie superwizji, ale też warsztatów i szkoleń realizowanych pod szyldem Izby Coachingu. Patrząc na to wszystko widzę dużą spójność mojej ścieżki życiowej – wciąż towarzyszą mi podobne wartości i podejście do coachingu i jego profesjonalizacji. Szkoła Profesjonanego Coachingu jest przecież jedną z pierwszych szkół akredytowanych przez IC, więc moje działania w ramach Izby wydają się być bardzo naturalną kontynuacją i konsekwencją przyjęcia konkretnego spojrzenia na coaching i drogi jego rozwoju.
Przede mną dalszy rozwój biznesu coachingowego i pewne jego przeformułowanie. Nawiązuję nowe relacje, współprace – i bardzo to wszystkim polecam, ponieważ współdziałając można więcej i lepiej. Dużo wyzwań stoi też przede mną w obszarze kształcenia coachów i superwizji – w nim umiejscawia się część moich celów zawodowych i inspiracji. Na co położę jednak główny nacisk – jeszcze nie wiem. Potrzebuję wcześniej odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań.

MZ: W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę!

 http://harmonycoaching.pl/



Marta Smolińska - absolwentka Szkoły Profesjonalnego Coachingu, trener, specjalista w zakresie doradztwa psychologiczno - pedagogicznego. Jest członkiem Izby Coachingu i dyrektorem Dolnośląskiego Oddziału Izby Coachingu z siedzibą we Wrocławiu. Właścicielka Harmony Coaching.

Małgorzata Zięba - koordynator Szkoły Profesjonalnego Coachingu oraz krakowskiego klubu coacha, certyfikowany coach, psychodietetyk. Właścicielka EveryBody.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz