poniedziałek, 22 grudnia 2014

OCZAMI ABSOLWENTÓW - WYWIAD Z DR MAGDĄ FRES - ABSOLWENTKĄ SZKOŁY PROFESJONALNEGO COACHINGU



Małgorzata Zięba: Witaj Magdo! Przypomnij mi kiedy skończyłaś Szkołę Profesjonalnego Coachingu? To była XIV edycja prawda?
Magda Fres: Tak, SPC skończyłam w 2013 roku.

MZ: Po co właściwie zapisałaś się do Szkoły Coachingu? Na co liczyłaś?
MF: Jeśli chcę ująć moje życie zawodowe w pigułkę, zazwyczaj mówię, że żyłam z gadania z ludźmi albo do ludzi. W ciągu ponad dwudziestu lat pracy zdobyłam kilka zawodów i ogromne doświadczenie w nieustannej pracy z ludźmi. Znalazłam się w miejscu na nowy początek, ale nie chciałam zaczynać wszystkiego od nowa. Szukałam takiej działalności, która pozwoliłaby skonsolidować i zebrać wszystkie moje umiejętności, zdolności i doświadczenia. Liczyłam na to, że dobra szkoła coachingu przygotuje mnie rzetelnie do zawodu coacha – czyli da mi nie tylko narzędzia do pracy, ale również ukształtuje nowe umiejętności, doceniając to, co już do tej pory potrafiłam oraz uszanuje mój styl pracy z ludźmi. 

MZ: Co dała Ci Szkoła?
MF: Szkoła dała mi nie tylko to, czego oczekiwałam – doskonały warsztat pracy – ale dostałam znacznie więcej. Dzięki nauce w SPC poznałam wspaniałych specjalistów, których sposób pracy i spojrzenie na życie nadal mnie inspiruje. Poznałam innych, którzy towarzyszyli mi w drodze do zostania coachem – i nadal są dla mnie niesamowitą grupą wsparcia. Przeżyłam z nimi długą drogę własnego rozwoju i ich przyjaźń jest dla mnie niezwykle cenna. 

MZ: Czy coś Cię zaskoczyło/ czegoś być może nie przewidziałaś?
MF: Zaskoczyło mnie to, że na każdych zajęciach uczyłam się czegoś nowego. Jako psycholog i kobieta z dużym doświadczeniem zawodowym i życiowym obawiałam się, że pewnie czasem będę musiała się nudzić, słuchając o rzeczach, które znam od dawna. Jednak nic takiego się nie przydarzyło. Nigdy! Każde zajęcia otwierały mnie na nową wiedzę i nowe doświadczenia. 

MZ: Co było dla Ciebie największą wartością?
MF: Największą wartością w czasie kursu były dla mnie ćwiczenia praktyczne. Każdy zjazdowy weekend był intensywną pracą nad sobą – w obszarze rozwijania umiejętności coachingu oraz w obszarze rozwoju osobistego. Moje życie zmieniło się kompletnie w sensie niesamowicie pozytywnym – dzięki ogromnym możliwościom ciągłej coachingowej pracy nad sobą. 

MZ: Jak oceniasz Szkołę Profesjonalnego Coachingu? Polecasz ją :)?
MF: Uważam, że to najlepsza szkoła coachingu na świecie. Pewnie nie jestem obiektywna, choć wciąż poznaję coachów, którzy ukończyli inne kursy i kiedy obserwuję ich życie i ich pracę, coraz bardziej przekonuję się do tego, że jednak mam rację: to po prostu jest najlepsza szkoła coachingu na świecie. Oczywiście, że ją polecam. 

MZ: Czy w takim razie w tej najlepszej szkole coachingu pojawiły się też jakieś trudy/niedogodności?
MF: Trudności, które napotykałam w czasie szkoły, były związane z wychodzeniem ze strefy komfortu i pokonywaniem swoich słabości oraz przeszkód na drodze do celu. Przejście tej drogi było konieczne i absolutnie niezbędne, żeby uzyskać te zmiany, o które zabiegałam. 

MZ: Twoje życie zmieniło się po Szkole?
MF: Moje życie zaczęło się zmieniać już w trakcie szkoły. Tuż po ukończeniu pierwszego etapu, czyli po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu coacha, założyłam własną firmę oraz Katowickie Centrum Psychologii i Coachingu – ośrodek rozwoju osobistego. Zanim ukończyłam szkołę, ośrodek zaczął już funkcjonować na rynku, rozwijał się i przyciągał coraz więcej klientów. Poza tym uzyskałam licencję do prowadzenia Klubu Coacha Katowice i jeszcze przed ukończeniem szkoły zorganizowałam w jego ramach trzy warsztaty coachingowe. 

MZ: A czy Ty sama się jakoś zmieniłaś?
MF: Na pewno się zmieniłam w takim sensie, że zaczęłam bardziej świadomie korzystać ze swoich wewnętrznych zasobów. Stałam się bardziej zdeterminowana w dążeniu do swoich celów. Chociaż czy ja wiem... Może zawsze taka byłam? 

MZ: Ta zmiana była zauważalna dla innych?
MF: Tak, moja zmiana na pewno była zauważalna dla otoczenia. Na pewno dlatego, że zaczęłam bardziej rozważnie spędzać czas z innymi ludźmi. Co za tym idzie, pewna relacje w moim życiu się zmieniły, inne przestały istnieć. Dziś, kiedy spędzam czas ze studentami coachingu, moimi klientami, coachami, przyjaciółmi i rodziną, a do tego cały czas rozwijam się twórczo i piszę, nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle było możliwe bycie czy tkwienie w relacji, która mi nie służy. Kiedy zaczęłam bardziej o siebie dbać, zmieniłam relacje z tymi, którzy mi na to nie pozwalali. 

MZ: Bardzo mnie to cieszy! Gdybyś więc raz jeszcze mogła podjąć decyzję o rozpoczęciu Szkoły Profesjonalnego Coachingu w Krakowie to czy byś ją podjęła?:)
MF: Oczywiście!

MZ: Ciekawi mnie Twój kontakt z pozostałymi uczestnikami XIV edycji kursu. Rozeszliście się każdy w swoją stronę czy może masz wciąż z grupą kontakt?
MF: Tak, mam kontakt. Zwłaszcza z tymi, którzy pracują jako coachowie. Wspieramy się nawzajem, zapraszamy do prowadzenia warsztatów, wydzwaniamy do siebie, kiedy potrzebujemy pogadać o czymś, co jest związane z coachingiem – nikt inny tego przecież tak dobrze nie zrozumie! 

MZ: Do czego coaching Ci się teraz przydaje?
MZ: Do wszystkiego. Do pracy, do życia, do rozwoju, do miłości też. 

MZ: Zdradź nam coś dotyczącego Twoich działań coachingowych: gdzie pracujesz/ z kim/ co robisz..?
MF: Prowadzę Katowickie Centrum Psychologii i Coachingu, gdzie prowadzę sesje coachingu grupowego i indywidualnego. Pracuję głównie w obszarach dbania o siebie (z kobietami) i rozwijania twórczości. Współpracuję z innymi firmami/organizacjami, gdzie prowadzę szkolenia i coachingi grupowe z obszaru motywacji, komunikacji i kreatywności. Prowadzę zajęcia ze studentami, z coachingu i psychologii w obszarach twórczości i innowacji. Prowadzę także grupę warsztatową  dla coachów i zajmuje się superwizją w coachingu. Piszę (artykuły, opowiadania, powieści). Jestem dyrektorem Oddziału Śląskiego Izby Coachingu i koordynatorką Klubu Coacha Katowice.
Oprócz tego mam mnóstwo czasu na nicnierobienie, olewanie, spacery w lesie, czytanie, łaskotanie syna, karmienie męża i oglądanie show Kim Kardashian (no, z tym ostatnim to może przesadziłam). 

MZ: Gratuluję tak intensywnego rozwoju coachingowego oraz tego, że potrafisz także zadbać o równowagę w życiu! Zapytam Cię już na koniec czy masz może jakieś ciekawostki z SPC, którymi chcesz się podzielić z przyszłymi uczestnikami kursu?
Jasne! Niesamowite jest to, że byłam świadkiem spektakularnych zmian w życiu studentów SPC. Nawet jeśli nie pracują w tej chwili jako coachowie, pobyt w szkole pozwolił im zmienić swoje życie na lepsze. Wymagało to nierzadko wysiłku i łez (także ze szczęścia). Przychodząc do SPC słyszałam, że przewraca życie do góry nogami. I tak naprawdę jest. Dla tych, którzy tego pragną. 

 MZ: Dziękuję Ci bardzo za ciekawą rozmowę!

 ***************************
dr n. hum. Magda Fres - dyplomowana i certyfikowana life coach, creativity coach, doktor nauk humanistycznych, psycholog ze specjalizacją interpersonalną i menedżerską, trenerka rozwoju osobistego i umiejętności miękkich, pisarka, doula.
Absolwentka Szkoły Profesjonalnego Coachingu, Uniwersytetu Śląskiego i Central European University w Budapeszcie. Dyrektor Śląskiego Oddziału Izby Coachingu. Członkini Creativity Coaching Association oraz Stowarzyszenia Doula w Polsce. Koordynatorka Klubu Coacha Katowice. Autorka opowiadań, powieści oraz ponad 30 artykułów publicystycznych i naukowych, również zagranicznych. Posiada ponad piętnastoletnie doświadczenie w niedyrektywnych metodach pracy z ludźmi w różnych środowiskach przy wyzwaniach związanych z życiem prywatnym i zawodowym.
Autorka projektu dla biznesu Fight and Innnovate. Doula w Katowicach. Dyrektor Katowickiego Centrum Psychologii i Coachingu, gdzie prowadzi sesje coachingu indywidualnego i grupowego oraz warsztaty rozwojowe. www.magdafres.pl




czwartek, 6 listopada 2014

ENERGETYCZNE SPA CZYLI JAK SIĘ ZREGENEROWAĆ BY EFEKTYWNIEJ FUNKCJONOWAĆ?


       Coraz szybciej żyjemy, coraz więcej pracujemy, niekiedy nawet nie wiemy dokąd tak pędzimy ale za wszelką cenę chcemy tam dotrzeć pierwsi… Jednocześnie tęsknimy za odpoczynkiem, chwilą dla siebie i beztroskim lenistwem. Czy da się pogodzić te potrzeby lub zachować równowagę między przyspieszeniem i hamowaniem. Jak to zrobić by utrzymać płynność jazdy zwanej życiem i uniknąć nieprzyjemnych „szarpnięć” ?„Energia podąża za uwagą” mówi jedna z zasad Huny. 

A jak ukierunkować swoją uwagę by mieć więcej energii i skuteczności w swoim życiu osobistym i zawodowym? 
Na początek wystarczy obserwacja naszych codziennych aktywności by zauważyć, które z nich powodują wzrost naszej energii, a które jej spadek. Co się takiego specyficznego dzieje, że tracimy chęć i siłę do działania, co na to wpływa, jakie czynniki wewnątrz i wokół nas? W ten sposób wyodrębnimy okoliczności w których doznajemy energetycznego wzrostu lub deficytu. Można wówczas odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego potrzebuję robić więcej/mniej aby moja energia rosła lub utrzymywała się na zadowalającym poziomie?
Czasami jednak, jak każda żywa istota potrzebujemy odpoczynku, regeneracji i naładowania akumulatorów. Nawet najnowocześniejszy samochód nie będzie działał bez konieczności uzupełnienia paliwa. Mało tego, ciągła, nieprzerwana aktywność, praca na tzw. wysokich obrotach przez dłuższy czas sukcesywnie wpływa na obniżenie wydajności wykonywanych zadań. Po prostu opłaca się odpoczywać, a często zaniedbujemy tą fundamentalną potrzebę, którą A. Maslow w swej słynnej piramidzie umieścił na pierwszym miejscu – w obszarze potrzeb fizjologicznych! Tak jak oddychanie, picie i jedzenie, tak do życia niezbędne jest odpoczywanie. 
 
Co to właściwie jest odpoczynek?



Na pewno jest czymś gwarantowanym przez kodeks pracy i czego wymaga fizjologia naszego organizmu. Dla jednych jest to czas tzw. „słodkiego lenistwa”, dla innych aktywnego wysiłku, niektórzy łączą odpoczywanie ze snem, inni z oddaniem się ulubionej lekturze albo innej psychicznej lub fizycznej przyjemności. Czasami jest to długo oczekiwany stan, a innym razem wielce nas stresujący. Od czego to zależy?


Jakie procesy utrudniają właściwe odpoczywanie i oddanie się błogiemu lenistwu?

Listę tzw. „utrudniaczy” można zrobić samemu i podzielić je na zależne od nas i takie, na które nie mamy wpływu. Być może te zewnętrzne można przeformułować tak, by jednak mieć na nie jakiś wpływ, np. innych ludzi nie zmienimy ale możemy inaczej o nich myśleć i mówić, to my sterujemy też dystansem i intensywnością kontaktów z nimi. Przeszkodą w daniu sobie przyzwolenia na odpoczynek mogą być błędne przekonania, jak np.: „Jestem niezastąpiony”, czy „Na odpoczynek, trzeba sobie zasłużyć”. Łatwo obalić takie myślenie i uwolnić się od ich ograniczających tez. Czasami określony, nawykowy sposób funkcjonowania sprawia, że wypoczywanie staje się mało cenioną wartością. Może to być perfekcjonizm (bo urlop też wtedy musi być idealnie zaplanowany co samo w sobie spina), wysoka kontrola i odpowiedzialność (trudno wówczas odpuścić stan wewnętrznej gotowości i napięcia) lub niska samoocena (można uznać się za niegodnego relaksu).


Co więc zrobić, by regeneracja przyniosła wymierne korzyści i przełożyła się na wzrost efektywności?

Warto odpowiedzieć sobie na dwa pytania: OD czego chcemy odpocząć i DO czego?. Chodzi o uświadomienie czynników motywujących do regeneracji i jej konkretnego celu. Przykładowo, jeśli źródłem mojego zmęczenia jest przesyt pracą z ludźmi to poszukam takiego relaksu, który pomoże mi tą sferę odciążyć. Prędzej wybiorę wtedy samotny wypad w góry niż wyjazd integracyjny ze znajomymi z pracy. Jeśli chcemy podnieść efektywność naszego odpoczywania dobrze jest wiedzieć jaką strategię odprężania preferujemy, czy więcej uzyskamy aktywnością w trakcie urlopu czy też kompletnym „nicnierobieniem”? Wiele tracimy również przez zbyt szybkie przechodzenie z fazy intensywnej pracy do stanu biernego wypoczywania. Takie nagłe przejście jest dla naszego przeciążonego organizmu swoistym szokiem wywołującym większy stres niż stałe przeciążenie, do którego „przywykł”. Dlatego warto robić sobie tzw. „miękkie lądowania” czyli spokojnie zaczynać urlop i po jego zakończeniu dać sobie jeszcze jakiś czas na „rozbieg”.
A jeśli chcemy mieć nawyk umiejętnego zarządzania własną energią to warto wsłuchać się w potrzeby ciała, gdyż ono najlepiej wie, kiedy potrzeba nam zwolnienia obrotów i dostarczenia regenerującego paliwa czy to w postaci pożywienia, snu czy też przerwy w pracy. Nadwyrężając swoje wewnętrzne zasoby czynimy sobie krzywdę, szybciej się zużywamy i narażamy na szwank swoje zdrowie fizyczne  i psychiczne. Cierpi na tym również nasza potrzeba rozwoju gdyż według A. Maslowa jeśli potrzeby niższego rzędu nie są zaspokojone to nie możemy w pełni skoncentrować się na wyższych celach. Pięknie opisuje to opowieść Szerpach:
„Pewnego razu zachodni turyści postanowili wejść na Mount Everest. Wynajęli Szerpów, by nieśli ich bagaże. Posuwali się szybko w górę, ale w pewnym momencie Szerpowie usiedli i nie ruszają się z miejsca.
- Co się stało – zapytali zdziwieni turyści.
- Nic – spokojnie stwierdzili Szerpowie. Po prostu szliśmy za szybko i nasze dusze zostały z tyłu. Teraz musimy na nie poczekać.”
I być może po to właśnie jest odpoczynek, by przystanąć i poczekać na duszę, która została gdzieś za nami z tyłu…
Często trudno zrobić to samemu. Nawyk odmawiania sobie odpoczynku, zaniedbywania regeneracji i pracy ponad miarę mógł ogarnąć nas do tego stopnia, że ciężko dokonać jakichś zmian. Waśnie dlatego zapraszam na 3 spotkania, które pomogą odnowić zasoby energii, skontaktować się z wewnętrznym spokojem i ponownie ustawić priorytety aby złapać wreszcie upragniony balans między przyspieszeniem i hamowaniem.

Chcesz wziąć udział w energetycznym SPA ? Kliknij tutaj

Dominika Borowska-Stasica 

Certyfikowany Coach z 10-letnim doświadczeniem pracy z ludźmi, dyplomowany psycholog i trener umiejętności miękkich. Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ukończyła Podstawy Treningu Psychologicznego, Szkołę Trenerów Wszechnicy UJ, Akademię Mistrzów Treningu oraz Szkołę Profesjonalnego Coachingu. Właścicielka i dyrektor Centrum Inicjowania Zmian ukierunkowanego na rozwój firm, instytucji i klientów indywidualnych. Prowadzi coaching indywidualny i grupowy (Coachingowa Grupa Rozwojowa). Liderka Klubu Coacha w Bielsku-Białej.  W swojej pracy stosuje podejście poznawczo-behawioralne oraz metody ekspresyjne i relaksacyjne. Bliska jej jest perspektywa humanistyczno-egzystencjalna oraz wyrażanie siebie poprzez ruch i twórczość. Regularnie superwizuje swoją pracę u osób rekomendowanych przez Izbę Coachingu i PTP. Prowadzi zajęcia indywidualne i grupowe o charakterze psychoedukacyjnym i coachingowym z zakresu komunikacji interpersonalnej, asertywności, zarządzania czasem i radzenia sobie ze stresem. Pomaga w osiąganiu celów związanych ze sferą planowania działań, budowania pewności siebie i podwyższania osobistej efektywności. Jako coach stara się zbudować z klientem autentyczną, partnerską relację i dba o takie dobieranie metod i optymalizację całego procesu, aby klient uzyskał maksymalne korzyści w realizacji swoich celów. Wieloletnie doświadczenie psychologiczne pomaga jej lepiej zrozumieć drugiego człowieka i obdarzyć go głębokim, empatycznym wsparciem. W kontakcie indywidualnym kieruje się intuicją, gruntowną wiedzą merytoryczną i wiarą w mądrość, jaką posiada każdy z nas. Niesamowitą satysfakcję przynosi jej towarzyszenie ludziom w fascynującej przygodzie jaką jest rozwój oraz pomaganie im w nawiązaniu lepszej relacji z samym sobą. Dzięki temu bowiem zyskują najlepszego coacha na świecie jakim są oni sami. Prywatnie szczęśliwa żona, dumna mama 6-letniej Róży i kobieta z artystyczną duszą. W wolnych chwilach, maluje mandale, filcuje i oddaje się błogiemu lenistwu.

wtorek, 23 września 2014

Szkoła Profesjonalnego Coachingu oczami absolwentów cz 3. Wywiad z Martą Smolińską.



Małgorzata Zięba: Witaj Marto! Dziękuję, że zgodziłaś się porozmawiać. Powiedz mi...jak wygląda życie po Szkole Profesjonalnego Coachingu :)?

Marta Smolińska: Życie po SPC toczy się dalej, i owszem - ale nic już nie jest takie samo ;) I pewnie tak jest dla wielu, choć w rożnym zakresie dla rożnych osób. Najwięcej zależy bowiem od każdego uczestnika - co ze szkoły sobie weźmie, a potem, co zdecyduje się zachować i pielęgnować. Ale jeśli zechce, może wziąć bardzo dużo.

MZ: A czy w jakiś sposób SPC przyczyniło się do Twojego sukcesu?  Wydaje się, że całkiem nieźle sobie radzisz zawodowo.

MS: Hm... Z pewnością się przyczyniła. Miałam to szczęście, że przychodząc do szkoły nie byłam zupełnie „zielona”, lecz  już dość doświadczonym trenerem kompetencji miękkich, działałam w obszarze rozwoju. Zaczynałam swoją przygodę z coachingiem, będąc po innej szkole coachingu. Mam na myśli to, że dzięki temu umiałam też docenić wartość merytoryczną kursu. Zresztą  niejako przy okazji wzbogaciłam sobie też warsztat trenerski. Wiele rzeczy sobie utrwalałam, powtarzałam, wielu uczyłam się od początku. I dzięki SPC poczułam mocne ugruntowanie w tym, co robię.

MZ: Mieszkasz we Wrocławiu, mówisz, że nie byłaś początkująca - dlaczego więc wybrałaś tak długi kurs, skoro mogłaś doszkolić się na jakimś krótszym?

MS: Dlaczego tak długa szkoła? To prawda, z tematami rozwojowymi i obszarami wsparcia miałam już do czynienia od lat, a z samym coachingiem tez już od jakiegoś czasu. No więc odpowiadam - właśnie dlatego ;). Uważam, że przygotowując się do pracy drugim człowiekiem dobrze przejść głębszy proces wewnętrzny - a tego nie da się zrobić w dwa weekendy. Nie wspominając oczywiście o szerokim wachlarzu kompetencji i potrójnej dawce wiedzy.
Świadomie wybrałam szkołę rozpoczynającą się treningiem interpersonalnym. Mając doświadczenie uczestniczenia  wcześniej  w dwóch  wiedziałam, że żadna inna forma tak nie rozwija w zakresie umiejętności interpersonalnych i wzbogaca świadomość w zakresie jakości budowania relacji. Świadomie wybrałam kurs sięgający do wielu nurtów, patrzący na człowieka holistycznie. I na koniec - świadomie szukałam szkoły, gdzie uczenie się przebiega w małej grupie, a uczestnicy podlegają superwizji. To były dla mniej priorytety - może i było ich dużo, ale chyba z żadnego z nich nie umiałabym zrezygnować. Chciałam porządnego treningu kompetencji coachingowych zintegrowanego z własnym rozwojem, więc - aby to dostać - byłam gotowa dojeżdżać do Krakowa. I pewnie właśnie taka budowa kursu i zadbanie o te wszystkie aspekty spowodowały to, co ze zdziwieniem zaobserwowałam  -  a mianowicie tempo w jakim ci uczestnicy,  którzy określali siebie "zielonymi"  zwiększają swoje kompetencje. 

MZ: Co jeszcze było dla Ciebie wartościowe?

MS: To, co było dla mnie ogromną wartością, to relacje, jakie się w szkole nawiązały. Z wieloma osobami mam wciąż kontakt, z niektórymi się przyjaźnię. Patrząc na nasza grupę  naprawdę wiele osób zajmuje się coachingiem lub stosuje coaching w swojej pracy - a to nie jest zazwyczaj takie oczywiste. Dzięki temu możemy więc wspierać się nawzajem, wymieniać pomysłami, interwizować... Mam też wiele kontaktów z osobami z innych edycji - w jakiś sposób czujemy się członkami tej samej grupy, podobnie myślimy, podejmujemy podobne działania w zakresie własnej profesjonalizacji i rozwoju. 
Równie mocne relacje i poczucie pewnego przywiązania pojawiły się z samą szkołą i prowadzącymi. Zawsze z chęcią wracam do Krakowa i cieszy mnie fakt wspólnych inicjatyw, jakie podejmuje z Instytutem Psychoedukacji i Rozwoju Integralnego. Nutka sentymentu, podzielenie wspólnych wartości, zaufanie, szacunek i podobne podejście do wizji profesjonalizacji coachingu, to naprawdę dobra baza do działania. 

MZ: Część tych inicjatyw sama wspierasz we Wrocławiu!
 
MS: Tak, np. koordynując Wrocławski Klub Coacha, którego idea narodziła się przecież właśnie w Instytucie i Rozwoju Integralnego w Krakowie. Spotkania mają charakter szkoleniowo – rozwojowy, każde z nich prowadzi inna osoba, często są to goście z innych części Polski. Służą nie tylko profesjonalizacji w pracy coacha, lecz również własnemu rozwojowi i integracji środowiska. Cieszy mnie wizja cyklicznych wyjazdowych spotkań coachów Coach Camp – które już dwa razy koordynowałam. Zawsze jest świetnie!:)
Mieszkanie we Wrocławiu nie stanowiło też bariery nie do pokonania w innym pomyśle – stworzenia podręcznika, który obejmowałby wszystko to, czego się w ramach SPC uczy i co przez te wiele lat kształcenia w coachingu zostało zebrane, stworzone, czemu czasem nadano nową jakość. Wspieram w tym działaniu Leszka Zawlockiego dorzucając swoje trzy grosze i starając się redagować całość. [śmiech] No to teraz- skoro otwarcie informacja o podręczniku poszła w świat, trzeba będzie sfinalizować proces twórczy, domknąć i puścić w świat :)

MZ: Jakieś plany na przyszłość związane z coachingiem? Co dalej?

MS: Cóż, dalej jest przyszłość ;)

Jak wspomniałam, mam dużo do zrobienia w ramach  Dolnośląskiego Oddziału Izby Coachingu, który stworzyłam i prowadzę współpracując z coraz większą grupą coachów. Mam ogromne nadzieje na wzmocnienie działań integrujących i wspierających wrocławskie środowisko coachingowe również poprzez wzmocnienie kontaktów z innymi organizacjami, w tym ICF. Przede mną rozwijanie Dyskusyjnego Klubu Coachingu, organizowanie superwizji, ale też warsztatów i szkoleń realizowanych pod szyldem Izby Coachingu. Patrząc na to wszystko widzę dużą spójność mojej ścieżki życiowej – wciąż towarzyszą mi podobne wartości i podejście do coachingu i jego profesjonalizacji. Szkoła Profesjonanego Coachingu jest przecież jedną z pierwszych szkół akredytowanych przez IC, więc moje działania w ramach Izby wydają się być bardzo naturalną kontynuacją i konsekwencją przyjęcia konkretnego spojrzenia na coaching i drogi jego rozwoju.
Przede mną dalszy rozwój biznesu coachingowego i pewne jego przeformułowanie. Nawiązuję nowe relacje, współprace – i bardzo to wszystkim polecam, ponieważ współdziałając można więcej i lepiej. Dużo wyzwań stoi też przede mną w obszarze kształcenia coachów i superwizji – w nim umiejscawia się część moich celów zawodowych i inspiracji. Na co położę jednak główny nacisk – jeszcze nie wiem. Potrzebuję wcześniej odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań.

MZ: W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę!

 http://harmonycoaching.pl/



Marta Smolińska - absolwentka Szkoły Profesjonalnego Coachingu, trener, specjalista w zakresie doradztwa psychologiczno - pedagogicznego. Jest członkiem Izby Coachingu i dyrektorem Dolnośląskiego Oddziału Izby Coachingu z siedzibą we Wrocławiu. Właścicielka Harmony Coaching.

Małgorzata Zięba - koordynator Szkoły Profesjonalnego Coachingu oraz krakowskiego klubu coacha, certyfikowany coach, psychodietetyk. Właścicielka EveryBody.